Donald Tusk zdecydował świadomie, wbrew woli większości Polaków i rad Prezydenta, uznać ekspresowo niepodległość Kosowa. W ten sposób pan premier wziął na siebie odpowiedzialność za tę część polityki zagranicznej, w prowadzeniu której dzielnie sekundują mu panowie Sikorski i Bartoszewski.
Nie interesuje mnie ta 'odpowiedzialność', bo to kompletnie puste słowo w stosunku do polityków. Jeszcze nigdy żaden polityk w dzisiejszej Polsce nie poniósł żadnej 'odpowiedzialności' za swoje błędne decyzje. Czy wiemy kto rządzi w Kosowie ? Kim są ludzie w tamtejszych władzach ? Czy znamy ich historię ? Śmiem wątpić, choćby dlatego, że często okazuje się że nieznane są historie ludzi mianowanych na różne stanowiska w kraju, którzy następnie są zmuszeni podawać się do dymisji 'z różnych względów'...
Interesuje mnie natomiast ile pieniędzy wyda premier Tusk z naszego budżetu na podtrzymanie nowego państwa, nowej władzy, z którymi łączy nas tak wiele, że o mało nie przewróciliśmy się w wyścigu o jak najszybsze uznanie Kosowa. Zresztą spośród krajów słowiańskich, jak już zauważono, jesteśmy najszybsi... Teraz jeszcze trudno powiedzieć, ale w którymś momencie ten rachunek wyląduje na naszym stole. No i wtedy trzeba będzie wytłumaczyć to lekarzom, pielęgniarkom, nauczycielom i emerytom, bo amerykanie będą przynajmniej mieli tam swoje bazy...
